Jest czerwiec. Pogoda za oknem jest nie brytyjska. Od kilku dni ciągle świeci słońce. Temperatura nie schodzi poniżej 20 stopni.
Za
kilka dni koncert 1D w Wiedniu na który bardzo chciałam jechać.
Niestety, moja mama się nie zgodziła. Próbowałam ją przekonać do zmiany
zdania, ale niestety nic nie udało mi się zdziałać. Czułam się bezradna.
Było mi na prawdę przykro.
Na moje nieszczęście dowiedziałam się,
że wyjeżdżamy 9 czerwca w miejsce bliżej mi nieznane. Mam urodziny 10
czerwca i rodzice podobno wykupili bikety na Hawaje czy inne podobne
gówno, by świętować tam moje 19 urodziny.
Nie rozumieli jednego. Ja na prawdę nie chciałam jechać na Hawaje. Chce do Wiednia. Chce na koncert.
Kiedy przyszedł moment wylotu, stałam nadąsana na lotnisku.
-
Madeline, przestań się obrażać! Nie każdy ma takich rodziców jak ty!
Dostajesz wszystko co chcesz, nie masz powodów by stroić fochy.
Tata próbował przemówić mi do rozsądku, ale ja nie miałam zamiaru tego słuchać. Wzięłam słuchawki i puściłam sobie muzykę.
Nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziła mnie mama.
- Wstawaj, idziemy na odprawę.
Przewróciłam
oczami i wstałam. Zabrałam swoją walizkę i poszłam za nią. Nawet nie
zerknęłam na miasto do którego lecimy. Po prostu przeszłam przez bramki i
poszłam do samolotu.
Do nikogo się nie odzywałam, kompletnie
olałam rodzinę i zajęłam się słuchaniem muzyki. Przez pierwsze pół
godziny nie spałam. Później mnie znużyło i zamknęłam oczy. Obudziło mnie
dopiero szarpnięcie, które towarzyszyło lądującemu samolotowi. Usiadłam
prosto. Byłam przypięta cały lot więc mama mnie nie obudziła bym
zapięła pas. Kiedy opuściliśmy samolot i odebraliśmy nasze walizki
zobaczyłam wielki napis "Welcome to Vienna International Airport!"
- Ehm... Mamo, nie pomyliliśmy samolotu?
Mama spojrzała na tatę a on się uśmiechnął.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedziała moja mama i mnie przytuliła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz